Pierwsze minuty spotkania rewanżowego ćwierćfinału Ligi Mistrzów na Signal Iduna Park mogły wprawić w ekstazę niemieckich kibiców, oglądających hitowe starcie z między Borussią i Barceloną. Piłkarze w żółtych koszulkach kompletnie zdominowała swoich przeciwników, spychając podopiecznych Hansiego Flicka do głębokiej defensywy. Piłkarze “Blaugrany” zawzięcie bronili dostępu do bramki Wojciecha Szczęsnego, lecz taki nawał ataków ze strony graczy z Dortmundu musiał poskutkować tragedią, która nadeszła już w 9 minusie spotkania.
Szczęsny antybohaterem. Borussia odrabia straty na Signal Iduna Park
Kolejny już atak, przeprowadzony przez piłkarzy Borussii zakończył się bezpośrednim podaniem w pole karne, które trafiłoby pod nogi zawodnika w żółtej koszulce, jednak Wojciech Szczęsny zdecydował się na ryzykowne wejście. Niestety Polak minął się z piłką, trafiając prosto w nogi rywala. Sędzia nie miał wątpliwości i pokazał na wapno. Analizowano jeszcze, czy przypadkiem gracze z Dortmundu nie znaleźli się na pozycji spalonej, jednak Kounde wyraźnie złamał linię.
Do wykonania rzutu karnego podszedł Serhou Guirassy, który pewnym strzałem pokonał golkipera “Blaugrany”, a tym samym wyprowadził Borussię Dortmund na upragnione prowadzenie. Gol ten był tym bardziej bolesny dla piłkarzy “Blaugrany”, gdyż padł już w 11 minucie meczu. Oznacza to, że ich rywale mają jeszcze plisko 80 minut na odrobienie trzybramkowej straty, która zapewni im dogrywkę.
/
/